...niebawem... Walentynki.

Odkąd jestem ze swoim Mężem (i to nie tylko w związku małżeńskim) Walentynki to czas... taki jak każdy. Nobo przecież dla kochających się ludzi święto zakochanych jestna co dzień. Nawetjeśliby liczyć te pochmurne dni, kiedy słoneczko niewychodzia w powietrzu wisi burza - miłość trwa nadal i po mimo naszych niedoskonałości i wad tworzymy podstawową komórkęspołeczną... czyli rodzinę. 
Nasza składa się z 2+1 i mam nadzieję, że kiedyś suma tych liczb się zmieni. Kuba, choć ma dopiero 3 lata, pochłania świat w całości - całym serduszkiem, umysłem oraz wszystkimi zmysłami. Staram się więc, by pamiętał, by wiedział, że  takie święta jak dzień Babci, dzień Dziadka, Mamy, Taty... a także walentynki. Żyjemy wtakich czasach, że aż trudno wykluczyć możliwość nie zaznajomienia dziecka z takowym świętem. Osobiście uważam je za przereklamowane, przesłodzone - jako kolejną okazję do odchudzenia naszych portfeli. Ale skrycie muszę przyznać, że miło mi dostać kwiatkaczy na prawdę jakiś drobiazg wyrażającyto na co niektórzy nie mają czasu. 
To kolejny rok, kiedy postanowiliśmy z małym mężczyzną zrobić coś sami. Dla nas - dla naszej rodziny.


Powstała zatem kolejna ozdoba serduszkowa - każdy ma swój czerwony symbol miłości i... Tak! Tak! dobrze widzicie! Ozdobionynaklejkami z jedzeniem itp. :) Mamy "w sercach" swoje ulubione potrawy. Tata - to, co niezdrowe - uwielbia wszelkiego rodzaju fastfoody. Ja? Kuba postanowił obdarować mnie perfumami, rękawicą kuchenną i przyborami potrzebnymi do gotowania oraz ciastkami (nie widać ichbo  na 2 stronie serducha). Natomiast mój mały chłopczyk ma to, co wszystkie dzieci lubią najbardziej słodycze. 

Wszystko połączyliśmy nawleczonymi na żyłkę koralikami - dzięki czemu odkryłam pasję synka - robienie korali! Nawet zrobił jedne specjalnie dla mnie - oczywiście noszę je dumnie i wszystkim chwalę się tym walentynkowym prezentem od Kubusia. Ozdoba powstała przed czasem - ale to nie ważne. Liczą się chęci i gest. Zatem i Was zapraszam do podarowania najbliższym ręcznie wykonane dzieła.




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz