Nasza składa się z 2+1 i mam nadzieję, że kiedyś suma tych liczb się zmieni. Kuba, choć ma dopiero 3 lata, pochłania świat w całości - całym serduszkiem, umysłem oraz wszystkimi zmysłami. Staram się więc, by pamiętał, by wiedział, że są takie święta jak dzień Babci, dzień Dziadka, Mamy, Taty... a także walentynki. Żyjemy wtakich czasach, że aż trudno wykluczyć możliwość nie zaznajomienia dziecka z takowym świętem. Osobiście uważam je za przereklamowane, przesłodzone - jako kolejną okazję do odchudzenia naszych portfeli. Ale skrycie muszę przyznać, że miło mi dostać kwiatka, czy na prawdę jakiś drobiazg wyrażający, to na co niektórzy nie mają czasu.
To kolejny rok, kiedy postanowiliśmy z małym mężczyzną zrobić coś sami. Dla nas - dla naszej rodziny.
Powstała zatem kolejna ozdoba serduszkowa - każdy ma swój czerwony symbol miłości i... Tak! Tak! dobrze widzicie! Ozdobionynaklejkami z jedzeniem itp. :) Mamy "w sercach" swoje ulubione potrawy. Tata - to, co niezdrowe - uwielbia wszelkiego rodzaju fastfoody. Ja? Kuba postanowił obdarować mnie perfumami, rękawicą kuchenną i przyborami potrzebnymi do gotowania oraz ciastkami (nie widać ich, bo są na 2 stronie serducha). Natomiast mój mały chłopczyk ma to, co wszystkie dzieci lubią najbardziej - słodycze.
Wszystko połączyliśmy nawleczonymi na żyłkę koralikami - dzięki czemu odkryłam pasję synka - robienie korali! Nawet zrobił jedne specjalnie dla mnie - oczywiście noszę je dumnie i wszystkim chwalę się tym walentynkowym prezentem od Kubusia. Ozdoba powstała przed czasem - ale to nie ważne. Liczą się chęci i gest. Zatem i Was zapraszam do podarowania najbliższym ręcznie wykonane dzieła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz