Każdy mały strażak marzy także o remizie, w której będzie mógł zmieścić całą swoją kolekcję autek. Te które widziałam (z drewna) są na prawdę strasznie drogie, więc do tej pory nie było mowy o spełnieniu życzenia synka. Jednak po pewnym czasie "wiercenia dziury w brzuchu miałam dosyć! Usiadłam, pomyślałam, narysowałam "projekt" i postanowiłam obmówić temat z mężem. I tak przez cały tydzień późnymi wieczorami, z tego co było w domu zbudowaliśmy remizę strażacką.
Nie będę Wam opisywać krok po kroku jak powstawała nasza budowla - myślę, że to zadanie doskonale za mnie wykonają zamieszczone poniżej zdjęcia :)
Odmierzanie poszczególnych elementów z dykty, która służyła
jako zabezpieczenie elementów nowych mebli przed porysowaniem.
Powycinane elementy (bardzo ostrym tapeciakiem)
trzeba było (przed sklejeniem) odpowiednio dopasować.
Przed zmontowaniem całości "na stałe" przyszedł czas na wstępną "koloryzację".
Do tego celu bardzo przydała nam się stara farba od malowania ścian :)
Radocha z malowania "prawdziwą" farbą :)
Dopasowywanie dachu :)
Tutaj powstają "okna".
W żadnej remizie nie może zabraknąć "rury", którą strażacy
zjeżdżają wyruszając na akcję, a także "schodów"
kiedy nie ma potrzeby używania tej pierwszej.
Przygotowanie elementów wyposażenia remizy
- z samoprzylepnego papieru kolorowego :)
"Ozdabianie" remizy w szczegóły.
"Środek" budynku remizy - wersja robocza ;)
Te czarne ślady, które widzicie, to nic innego jak klej "na ciepło".
Świetnie nadaje się do szybkiego i trwałego mocowania elementów.
Pora na montaż drzwi od garażu na stelażu z... wykałaczek do szaszłyków!
Kubuś pomaga jak umie :)
Konstrukcja ruchomych drzwi od góry.
Po złożeniu całości, ponownym pomalowaniu i dodaniu szczegółów
takich jak drabina, czy napisy przyszedł czas na zabawę!
"Panowie strażacy odpoczywają" na samodzielnie wykonanych "mebelkach" :)
Mebelki od Lego Duplo znalazły nowe zastosowanie :)
Jak widzicie remiza nie jest "dziełem sztuki" - ma pewne niedociągnięcia (np. widoczny klej czy "maźnięcia" farbą, ale nie o to chodzi. Najważniejsze, że marzenie Kuby spełniło się, a zabawka zajmuje go na dłuuuuugie godziny.
fantastycznie Wam to wyszło :):):) miłej zabawy Kubusiu:)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! Brawo! Efekt niesamowity i pewnie zabawa przednia:)
OdpowiedzUsuńniewielkim kosztem, a jest nowa zabawka. No i kreatywnosc pobudzona do dzialania :)
Dziękuję :) Najfajniejsze jest to, że pracowaliśmy przy tym wszyscy razem :)
Usuńwow, tatuś ma talenty :) ale pomysł świetny. Super to wygląda.
OdpowiedzUsuńrewelacja !!
OdpowiedzUsuńsuper pomysł! trochę roboty ale jakże kreatywnej!
OdpowiedzUsuńOooo ale wspaniała. Naprawdę profesjonalna :)
OdpowiedzUsuńAle mi miło czytając takie komentarze :) Fajnie, że się podoba :) Zachęcam do podobnych rzeczy - może nie ze sklejki, ale choćby z kartonu :) Mam już w głowie nowy pomysł... mam nadzieję, że równie fajny :)
OdpowiedzUsuńDostałaś wyróżnienie Liebster Blog Award, zapraszam do zabawy: http://www.szczescie-mamy.blogspot.com/2012/11/wyroznienie-liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuń:D dziękuję!!! :)
UsuńWitaj! Moje dziecko także jest zafascynowane strażą pożarną napotkałam się na Twój blog tylko dlatego iż szukam pomysłu na zabawkę na Mikołaja dla mojego smyka i myślę teraz na takiej zabawie jak Ty z partnerem wymyśliliście dla swojego Kubusia! Gratulacje!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) My planujemy teraz "strażackie" urodziny :) W prezencie dostanie "prawdziwy" strój koszarowy i własnoręcznie zrobiony tort w kształcie wozu strażackiego :D Pierwszy raz będziemy taki robić :)
UsuńPozdrawiam i życzę dobrej zabawy!!!