Kuchenka "domowej roboty"

Pamiętacie naszą kartonową pizzę a'la "Art Attack!"? Jeśli nie, to możecie poczytać o niej 
>>> TUTAJ <<<  A zegar? Klikając >>> TUTAJ <<< zobaczycie jego opis.


Skoro mamy pizzę i mamy zegar, to czegoś nam brakuje...
Kuchenki! No bo jak wypiekać to wyjątkowe danie, (które wszyscy uwielbiają) bez piekarnika?
Powiem Wam, że Kuba dłuuuuugi czas musiał mnie namawiać na zrobienie właściwego sprzętu. Aż do dziś.

Nasza kuchnia powstała ze starego i nie używanego dziecięcego stoliczka, kartonów i plastikowych nakrętek po butelkach. Kilka elementów (zwłaszcza z przodu) kleiłam klejem na ciepło, a całą resztę potraktowałam przeźroczystą taśmą klejącą :)
Wszelkie (ruchome) pokrętła zostały przymocowane na gwoździki i zabezpieczone korkiem (dodatkowo przyklejonym do kartonu).
Drzwiczki otwierają się jak w prawdziwym piekarniku. Mieści się w nim cały nasz największy kartonowy talerz od pizzy. Na górze jest to, co najpotrzebniejsze do gotowania... czyli palniki, kran, zlew, a także mikrofala, którą Kuba używa jako szafkę na niezbędne akcesoria :) Zegar oczywiście odmierza czas pieczenia i pokazuje aktualną godzinę (ustawianą według ukochanego budzika ze strażakiem).


Efekt? No może nie jest powalający, ale za to zajmuje małego kucharza na odpowiednią (jak dla mnie ;) ) ilość czasu - czyli na długo!


























6 komentarzy: